Historia..teraźniejszość...przyszłość a może poprostu niepewność???
a gdyby tak...
mieć skrzydła i zacząć latać.. wzbić się ponad to wszystko co przygniata i to z czym sobie nie radzę.. i ponad ludzi, którzy potępiają wszystko co inne nie dając możliwości wytłumaczenia, że świat jest złożony i posiada miliony perspektyw.... "taaak latanie musi być cudowną umiejętnością - 'powiedziała to głośno.. rozmarzyła się i zanurzyła usta w ciepłej słodkiej cieczy...'- ostatnio polubiłam siebie.. to może i kawa zacznie mi wreszcie smakować...."
przemijanie...
przemijam każego dnia bardziej... zmieniam się a razem ze mną moje serce, którego kształt zaczyna porzypominać ogromny kamień... ale pękający kamień.. opuszczający skorupę skamieniałości... dojrzewam... do tego by przestać walczyć sama ze sobą a podążać tylko za głosem serca podpartego rozumem... odrobiną rozumu... każda decyzja sprawia że coraz bliżej mi do ideału spełnienia.. coraz bliżej mi do zaakceptowania własnych ułomności...
codziennie na nie spoglądam w poszukiwaniu...
końca beznadziejności i znaku cości...moim oknem na świat.. stało się morze... teraz za każdym razem kiedy mi źle... chowam się na plaży... w słuchuje w jego szum... i marzę...kawę już pokochałam... ze sobą mi się jeszcze nie udało... coż nie ma ideałów na świecie...